Dotarlysmy do Wilna poznym popoludniem. Po krotkim odpoczynku wybralysmy sie do centrum. Przechodzac przez most po obu stronach rzeki widnial napisal w jezyku litewskim "Kocham Cie"-po jednej stronie oraz "Ja Ciebie tez"-po drugiej ulozony z kwiatow zasadzonych. Wygladalo to naprawde slodko szczegolnie ze nie bylo napisane ani po angielsku, ani po rosyjsku.
W sobotni wieczor trafilysmy na liczna ilosc wieczorow kawalerskich i panienskich, ktore w Wilnie sa obchodzone bardzo hucznie. Przebieranie sie i spacerowanie po ulicach oraz wynajem limuzyn wydaja sie byc na porzadku dziennym. Szkoda ze nie uwiecznilam tego zadna fotka...
Rozczarowaniem okazaly sie knajpki pod parasolem. Usiadlysmy o 22.30 i juz nie zostalysmy obsluzone bo - jak powiedzial barman - "zamykamy o 23.00 i juz nie przyjmujemy nowych zamowien"... Cale szczescie ze istnieja restauracje dla obcokrajowcow ;-) ktore maja stoliki pod parasolem wiec znalazlysmy miejsce zeby odsapnac i napic sie piwa litewskiego Svyturys... Male piwo w drogim lokalu w Wilnie 6lt a duze 8lt.